Tak jak obiecałam i pisałam nastąpiła ta wielka chwila i 9 kwietnia wybrałam się do fryzjerki na dekoloryzację. Trwała ona 5 godzin :)) Jednak Pani fryzjerka była tak miłą osobą, że ten długi czas minął jakby to była tylko godzina :)
Pierwsze zdjęcie już znane to moje włosy z końca marca, miały już spory odrost [30mm]
Tutaj po trwającej ok. 30-40 min dekoloryzacji rozjaśniaczem jak dobrze pamiętam 4%, łuski włosa otwarte na maxa , wygląda jak siano i przebarwienia ;) Ale wbrew temu jak to na zdjęciu wygląda, włosy były bardzo miękkie i jedwabiste, dekoloryzator był z dodatkiem jedwabiu i po umyciu także miałam nałożony jedwab.
Nastąpił czas na farbowanie, niestety nie zwróciłam uwagi jakiej firmy były farby ale kolor wyszedł fajny i naturalny :) Przy okazji Pani fryzjerka podcięła mi ok 2 cm włosów bo ostatnie cięcie miałam rok temu :o
Włosy prezentują się trochę jak brązowe ale są blondem z refleksami rudości :) Po miesiącu nakładam kolejną farbę, która zakryje rude refleksy.
Tutaj w innym świetle :)
PODSUMOWANIE:
Jestem bardzo zadowolona z efektów, bałam się jak cholera tej dekoloryzacji, że włosy będą zniszczone, matowe, ale nic takiego nie było, wyglądają zdrowo i myślę, że mają się dobrze :) Mimo wszystko na pewno częściej i więcej będę o nie dbała, więcej zabiegów itp.
Nie było się czego bać :)
Pozdrawiam !